ogromne oczekiwania rozbudzone przez kultowy serial...
Jest to zakończenie serialu i ukłon w stronę fanów co dalej działo się z Pinkmanem.
A to ta sama kategoria Twoim zdaniem? Chyba jednak nie i jedno z drugim nie ma wiele wspólnego. Poszukiwaczom zaginionej arki np też daje 10 i bynajmniej nie znaczy to, że jest to lepszy film niż nie wiem Przerwana lekcja muzyki której dałem 9 czy 8.
El camino jest słabym dramatem, nieźle zorganizowanym (nieźle bo np Todd) ale treści nie ma w nim żadnej. Dlatego jest co najwyżej średnim filmem.
Kultowe są Sopranos, Twin Peaks, albo The Wire. Breaking bad podobnie jak Gra o tron były bardzo popularne, ale daleko im do wymienionych.
Wytłumacz mi proszę jedną rzecz. Pod praktycznie każdym forum piszesz, że BB nie jest dobre, albo daleko mu do kultowego. Ale dlaczego nigdzie nie piszesz żadnych argumentów, czemu tak niby jest. Bo na razie wszystko świadczy o tym, że nie masz racji (rekord Guinessa - najwyżej oceniany serial w historii, rzesze fanów na całym świecie, serialowy prequel Better Call Saul, filmowa kontynuacja El Camino, masa nagród, w tym złoty glob dla najlepszego serialu roku w szczytowym sezonie). Nie mówię, że nie masz racji, ale tak to wygląda, jeżeli piszesz, że serial nie jest jednym z najlepszych, a argumentów brak.
Proszę o odpowiedź ;).
Tak jakby kultowość serialu zależała od tego, ile lat minęło od zakończenia jego produkcji. Breaking bad musi jeszcze z 2 lata odczekać, aby się do tego "znamienitego grona" zaliczyło, najwyraźniej.
mineły dwa lata i dalej nie jest kultowy, tak jak serial jeszcze ujdzie (połowe przewinąłem) tak film to odgrzewany kotlet jak juz ktoś wspomniał
Nie według mnie tylko ogólnie nie jest. Porównaj do innych seriali, dr house, przyjaciół, gry o tron itd. to one spełniają wszystkie "warunki" bycia kultowymi. A BB ani w pamieci nie zostaje, nie specjalnie coś zmienił ogólnie słaby serial chociaż na tamte czasy to była pierwsza liga.
Nie porównuje się tasiemców typu Dr.House, czy sitcomów jak Friends i HIMYM do BB. Tematyka narkotyków, metamorfozy bohaterów i klimat Albuqerque jest nie do podrobienia.
Ale dlaczego się nie porównuje? Piszemy o kultowych serialach więc BB trzeba przyrównać do kultowych serialów a nie kultowych o jakieś wybranej tematyce bo tak ci się podoba.
W którym miejscu tak napisałem? Stwierdziłem tylko, że jest kultowy, nic poza tym. Resztę sobie wymyśliłeś.
Może to furtka do kolejnego filmu z tego uniwersum? Pytanie tylko, czy będzie na tyle interesujący aby pokazywać dalsze losy Skyler. Można by było pokazać rozprawę sądową, pogrzeb Watera, pytanie czy będzie na tyle materiału aby powstał oddzielny film.
SPOJLER
(o ile w przypadku filmu, w którym nie dzieje się prawie nic, może być mowa o czymś takim jak spojler)
------------------------------------------------------------ ------------------------------------------------------------ -----------------------------
Piszesz:
"Jest to zakończenie serialu i ukłon w stronę fanów co dalej działo się z Pinkmanem."
Tak? :) To powiedz mi, co się dalej działo z Pinkmanem. Gdzieś na zadupiu Alaski, w obcym miejscu, bez pieniędzy i samemu jak palec. Ja niestety nie wiem, bo moja wersja filmu się w tym momencie skończyła. Może jakąś uciętą oglądałam.
A tak na poważnie - kiedy film w końcu dobrnął do ciekawego punktu, to się skończył. Może lepiej byłoby ZACZĄĆ akcję od tego jak czerwony minivan przywozi go na to zadupie, a następnie pokazać co z nim dalej, jak sobie poradził? Taki film, to by było zamknięcie wątku Jessego. Na pewno lepsze od oglądania przez 2 godziny Pinkmana zbierającego kasę na nowe fejkowe dokumenty. Ale jest taki problem, że trzeba by mieć jakiś POMYSŁ na taką fabułę. A tego twórcom zabrakło.
Kasę Jessie miał, bo przecież wziął 1/3 tego gościa, którego zabił. Z resztą się zgodzę. Pierwsza połowa filmu nudna, zero emocji, druga natomiast lepsza. Ogólnie średniak, film na jeden raz i to taki do zapomnienia po seansie.
Równie dobrze można było pominąć ten cały wątek ze zbieraniem pieniędzy (mógł je zabrać gangusom jak uciekał na koniec BB) i wolałbym zobaczyć 1,5h film o tym, jak jessie próbuje sobie na nowo ułożyć życie na Alasce walcząc z traumą. Taki trochę zbędny jest ten film moim zdaniem i gruby Todd strasznie mnie wybijał z klimatu filmu.
Kto wie, może taki film powstanie i taki był zamysł Vincenta aby nie dać na tacy wszystkiego od razu?
W koncu ktos madrze pisze. Film sam w sobie jest warty obejrzenia tylko jesli zna sie historie Jessiego. Moim zdaniem film swietnie dopelnia historie. Dobrze zrobiony i ciekawie. Dla mnie najwazniejsze bylo pokazanie tego, jak zmienila sie postac Jessiego. Dojrzal w swietle tego co go spotkalo i chcial sie uwolnic. Pokazal sile swojego charakteru.
Mi sie zajebiście oglądało. Ta pustka w głowie Todda była wręcz odrażająca. Tłusty ryj faktycznie lepiej się komponuje z jego charakterem (a raczej jego brakiem). Szacun dla Aarona, bo nie stracił stylu i scena z Waltem i Jessem, którą dałoby się wkleić w 4 Days Out też niczego sobie :)
Bądźmy szczerzy to El Camino jest średniakiem ale takim który miło łechta fanów serialu. I tak BB jest kultowym serialem i wśród kultowych seriali zajmuje pozycję w czołówce. Na zakończenie mam tylko pytanie do reszty, czy tylko ja miałem wrażenie że El Camino było wabikiem? Że miało zbadać grunt pod to czy kontynuować historię głównych bohaterów BB?
Mówisz, że to nieuczciwe oceniać film z perspektywy oryginału. Ale ten cały film powstał wyłącznie ze względu na BB. Skoro twórcy postanowili zarobić przez odniesienie do serialu, to dlaczego my nie możemy tego oceniać w odniesieniu?
Poza tym, twoje twierdzenie, że to zakończenie serialu jest trochę naciągane. Zakończenia mają to do siebie, że kręci się je na koniec, a nie 6 lat po końcu.