Też bez lekkości, dowcipu i prostoty części pierwszej. Intryga naciągana, przeładowana i męcząca, kolejne pojedynki grzeszą powtarzalnością, więc zaczynają nużyć, Wick jakby głupszy, a reszta postaci mocno drewniana. Porażka jak w przypadku kolejnych kontynuacji "Uprowadzonej". Chyba nie warto.
Myślę, że dużym problemem było podejście twórców. Wyglądało to jakby po prostu zebrali wszystkie rzeczy, które podobały się widzom w pierwszej części, pomnożyli ich ilość i liczyli, że się uda. Efekt widzieliśmy...
Właśnie ten klimat wyrachowania, zasad, stalowych nerwów i precyzji gdzieś zupełnie zniknął. Wick chodzi, a właściwie łazi, jakby mu się klejnoty do uda przykleiły. Sceny walki mierne, fabuła dziurawa. Skąd nagle ta niecierpliwość i spolegliwość ? Ojoj, zawiodłem się bardzo.
WARTO. Nie widzialem jeszcze filmu ale nie raz przekonalem sie ze trzeba zobaczyc/sprobowac samemu a nie kierowac sie opiniami z filmwebu.
Jakim nieprawdopodobnym debilem trzeba być, żeby bez obejrzenia filmu stwierdzać, że warto go ogladnąć, i to na forum, gdzie wypowiadają się ci, którzy film widzieli, podważając ich opinie...
Warto dla niezłych scen przemocy ;) Co do aktorstwa to akurat najbardziej drewniany wydaje się Keanu. W niektórych scenach zachowuje się tak jakby chciał coś powiedzieć, ale nie może, bo wie, że scenarzyści nic mu nie napisali. Przykre.
I jeszcze namalowali mu ospę na twarzy. Tak uczciwie to trzeba powiedzieć, że gdyby grał tram Segal zamiast Keanu, to nie obejrzałabym pięciu minut, bo to przecież klasa B albo C nie wiadomo dla kogo. A ten film absolutnie nie odbiegał od poziomu Segalowych produkcji, choć tam nikt tak by nie spieprzył charakteryzacji....
Za to z lepiej zainscenizowanymi scenami walk, lepiej sfotografowanymi i zmontowanymi. Zmiana operatora i motażysty przysłużyła się filmowi. Powstał prawdziwy balet przemocy.
O ile w pierwszej części był jeszcze ciekawy scenariusz to tutaj został tylko owy balet który nuży powtarzalnością. Szkoda że główny bohater nie potrafi zklecić sensownego zdania które byłoby warte uwagi.
Po stworzeniu całkiem dobrej jedynki twórców dopadł wulkan pomysłów i w połączeniu ze wstrząsami sejsmicznymi stworzyli bardzo wątpliwej jakości niestrawne cudactwo - na granicy nieporozumienia - 2/10 !!!
Pierwsze 30 minut filmu jest ok i robi nadzieje ze dalej bedzie tak samo dobrze.Niestety im dalej w las tym gorzej.
Sequel bez kilimatu i swiezosci pierwszej czesci. Wpakowali jeszcze do filmu Morfeusza zeby sciagnac tym samym ludzi do kin a sceny pomiedzy nim i Neo sa bardzo slabe.Mam nadzieje ze 3 czesc bedzie znacznie lepsza i godnie zakonczy trylogie.
A jaką świeżość miała część pierwsza? To klisza z setek mu podobnych filmów akcji opatrzony równie głupkowatą i nieznaczącą fabułą (plus tylko za motyw zemsty z powodu zamordowania psa, ale już wątek rozpaczy po zmarłej żonie totalnie wyprany z emocji). Nie jestem fanem tego gatunku - więc pewnie wypowiadam się jako profan, ale jako profan żądam akcji, atrakcji i - skoro konwencja każe przymykać oko - to chcę totalnie zakręconej sieczki!
Dwójka raczej też świeżością nie stoi ;) - Motyw zemsty mafioza to też klisza z innych filmów akcji.
Nie miałem na myśli warstwy fabularnej, tylko akcję samą w sobie. Jedynka była szybka, ale miałem wrażenie, że wszystko już gdzieś widziałem.
Tzn inaczej - z mojej wypowiedzi wynika, że mowa o fabule, ale osobiście bardziej doskwiera mi brak oryginalności w kwestii walk i akcji.
Co do warstwy fabularnej, to uważam że obie są dość schematyczne-kliszowe :) - Fakt w dwójce więcej się dzieje, jednak miałem wrażenie że zabrakło w niektórych scena akcji logiki jednak oczywiście to moje odczucie.
I to jest chyba problem jaki ja mam z tą serią - a szczególnie częścią pierwszą. Od początku wiedziałem, że konwencja świata nie przewiduje zawracania sobie głowy realizmem. Koleś dostaje strzał w wątrobę - spoko trochę pokrwawi i porobi kwaśne miny. Ktoś spadnie z wysokości? Spoko, cytując klasyka "ma gumowe kości". Masa tłuków rzuca się na cel z bronią palną i grzecznie dostają łomot w starym, dobrym stylu zamiast zasadzić się z karabinem snajperskim? Nikt nie celuje w głowę? No spoko - chodzi o akcję. I właśnie tej akcji zabrakło mi w części pierwszej. Nudny, żenujący wręcz prolog o wątku sepulkralno-romantycznym (i stanowczo za długi!) i typowe do kwadratu wprowadzenie szwarchcharakterów zostaje przerwane naprawdę niezłą sceną napaści na dom protagonisty. I to była najlepsza scena tego filmu. Potem niestety - okiem laika - film już nie zaskakuje. Motyw z kościołem niezły, ale chyba niewykorzystany. Strzelaniny z ruską mafią nie mają choć krzty oryginalności (jestem na 100% pewien, że widziałem już gdzieś motyw wjechania w oponenta autem i oddania do niego kilku strzałów przez dach!). Raz jeszcze podkreślę - jestem laikiem, może ktoś, kto zna się na sztukach walki stwierdzi, że pieprzę farmazony, i że walka Bernhardta z Reevesem była wzorcowa... no ale sorry, jako profan rzec muszę - byłą co najwyżej przyzwoita, dużo bardziej podobały mi się sceny z dwójki. A tam i kamera chodzi lepiej i oświetlenie daje radę i kilka pomysłów wywołuje banana na twarzy... Ten sam gwałt na intelekcie i logice, ale jak widowiskowo podany!
Też jestem laikiem w temacie walk ;) - Natomiast bardziej pod względem logiki irytowała mnie dwójka, scena chociażby na dworcu i w samym pociągu itp. - Sceny walk jako laik uważam naprawdę się dobrze oglądało, tyko właśnie miałem wrażenie że Reevese robi te wszystkie sceny już ociężalej ale możliwe ze to tylko moje czepialstwo ;)
Logika w każdej kolejnej części jest naginana coraz bardziej. Nie wiem, czy widziałeś trójkę, ale jedna z ostatnich scen bije już chyba wszystko na głowę... A propos głowy - walka z azjatyckim grubasem w dwójce i podwójny headshot... Scena w metrze już w ogóle mnie nie zdziwiła, bo już w jedynce nie istniało coś takiego jak psychologia tłumu (strzelanina w klubie nocnym). W trójce jest z tym jeszcze gorzej/lepiej. Zależy od punktu widzenia :)
Ja pierwszy raz od paru lat nie wiedziałem o co chodzi w filmie. Hui wie jakaś rada, jakieś monety, pomieszanie z poplątaniem, jakby wcześniej była jakaś część której nie widziałem, a była tylko ciekawa pierwsza część bez tego niewiadomo czego przekombinowanego
Ale przecież w pierwszej części też mówiono o radzie oraz posługiwano się monetami ;p
Te monety były już w części pierwszej kiedy John rozbił podłogę i wyciągnął zakopaną skrzynkę z pistoletami.
Monety = środek płatniczy w podziemnym świecie.
Rada = no rada zarządzająca organizacją, która to organizacja zbudowana jest na wzór gildii średniowiecznej.
No masz taki cech - płatni zabójcy:)
Dla mnie to właśnie pierwsza część to najsłabsze ogniwo tej serii. Ok, od niej wszystko się zaczęło, ale jedynka była nudna, mało przebajerzona i totalnie nijaka jeśli chodzi o oryginalność. A do tego nadal na tyle głupia, że nie można było tego traktować na poważnie. No sorry, ale odpalając film takiego kalibru. nie oczekuję niczego innego od fajerwerków, bajerów, koksu i dziwek. To nadal nie czempion w swojej kategorii, ale idzie w dobrym kierunku. No W dwójce mamy już do czynienia z ciekawymi zdjęciami (samobójstwo tej laski z Camorry) dużo bardziej intensywniejszą, i co ważniejsze - dużo bardziej zakręconą, choreografią starć. Napięcie też rośnie w chwili, gdy na Wicka wydaje się wyrok. Nie przypominam sobie takiego zagęszczenia napięcia w części pierwszej, poza nudną wymianą ognia i niezapamiętywalnymi walkami w zwarciu.
Cóż kwestia gustu - Mnie to przebajarzęnie najbardziej bolało, oczywiście sceny walk na plus tylko znowu były one przejaskrawione w swojej głupocie ):
Oczywiście więcej się w tej części działo, tylko to jednak za mało żebym uznał dwójkę za udaną ):