Nieudana próba górnolotności i głębokiego przekazu Coppoli, w ostatecznym rozrachunku naprawdę płytki. Zamiast diamentu dostajemy wielkanocną wydmuszkę, piękną z zewnątrz (bo zdjęcia i rola Rourke'a są świetne), ale bez złotego skarbu w środku. Motywy poszukiwania drogi życia przez obu braci, ich przygody miłosne, kochający tato parodia alkoholika, żałosny motyw matki z Kalifornii no i wisienka na torcie - Nicolas Cage i 5 minut szczerości po odbiciu dziewczyny drewnianemu, głównemu bohaterowi - banały wywołujące uśmiech z politowaniem. Ludzie, nad czym się zachwycacie? Policjant zabija gościa niosącego kradzione rybki, bo go nie lubił? Biedny, młody, zagubiony chłopak wsiada na motor i jedzie nad ocean = rybka wypuszczona z awkarium...? Błagam, chyba tylko porównanie do zerwanego latawca byłoby słabsze. Za szatę graficzną, aktorstwo Mickey'a i parę błyskotliwych dialogów dam 5.
Ktoś tu się niestety porwał z motyką na słońce i dobrym aktorem, nazwiskiem i pozorami zdobył uznanie paru wymuszonych wrażliwców, przykro mi Panie i Panowie.
Szukasz w tym filmie piątego, albo szóstego dna. Wyluzuj i ciesz się kinem najwyższej próby, bo to co dzieje się na ekranie jest jedyne w swoim rodzaju.
Ja szukam 9 dna... Na razie jestem na 7, ale jestem dobrej myśli ;)
Na poważnie- Gość ma rację, film niezbyt udany jak na zamysł i sam temat, który jest dosyć wrażliwy i dotyczy każdego z nas, w mniejszym lub większym stopniu.