Za każdym razem, kiedy oglądam scenę, w której Angela Bassett jako Tina wchodzi cała zakrwawiona do hotelu i prosi portiera o pokój choć nie ma pieniędzy, płaczę jak bóbr. Ile ta kobieta przeżyła. Jest dla mnie niesamowitą inspiracją. Walczyła o marzenia mimo tego wszystkiego co ją spotkało, tyranii, przemocy fizycznej i psychicznej, braku wsparcia. Ta kobieta została stworzona po to żeby występowac na scenie i nieść pogodę ducha. Uwielbiam ją i uwielbiam ten film choć jest tak bardzo bolesny.